Minęło już ponad pięć lat od momentu, w którym świat sportu wstrzymał oddech na wieść o tragicznych wiadomościach, jakie 26 stycznia 2020 roku napłynęły z okolic Los Angeles. Tego dnia w katastrofie śmigłowca, wraz ze swoją córką Gianną i siedmioma innymi osobami, zginęła legenda NBA, Kobe Bryant. Ta niespodziewana śmierć była wielkim szokiem, nie tylko zresztą dla ludzi sportu. Legendarny zawodnik Los Angeles Lakers był bowiem inspiracją, prawdziwym natchnieniem i punktem odniesienia dla wielu osób na całym świecie.

Każdy mecz traktował jak finał
Przede wszystkim jednak Kobe Bryant był genialnym koszykarzem, grającym na „dwójce”, a więc na pozycji rzucającego obrońcy. Grającym? Niektóre mecze z jego udziałem były prawdziwym majstersztykiem. Popisem kunsztu najwyższej próby. Pokazem niezwykłej wytrwałości, uporu, siły charakteru, nade wszystko zaś koszykarskich umiejętności, które cechują nielicznych. Kobe Bryant to jedna z największych gwiazd NBA. – To był idol, legenda i wielka inspiracja dla całej generacji. Miałem zaszczyt znać go i widzieć, jak występował na boisku – podkreślił słynny Kareem Abdul-Jabbar na wieść o tym, że Kobe Bryant był na pokładzie helikoptera, który rozbił się niedaleko Los Angeles.
Podczas 20 lat na parkietach NBA legenda Kobe’go rosła, umacniała się, dziś jest nie do podważenia. To historia jednego z najlepszych graczy w dziejach. Ale jego koszykarska opowieść nie jest utkana jedynie z sukcesów i blasków. Kontuzje, dotkliwe porażki to także części składowe tej opowieści. Podobnie jak skandal na tle seksualnym z jego udziałem, po którym część opinii publicznej postanowiła odwrócić się od niego. Nic jednak nie zmieni faktu, że Kobe Bryant na trwale zapisał się w historii światowej koszykówki. Miernikiem tego są oczywiście suche liczby m.in.:
5 – tyle mistrzowskich pierścieni NBA wywalczył;
7 – tyle razy wystąpił w finałach NBA;
33 643 – tyle legenda Los Angeles Lakers zdobyła punktów w całej swojej karierze w NBA (4. wynik w dziejach);
18 – tyle razy Bryant wystąpił w Meczu Gwiazd (3. wynik w historii);
2 – tyle razy zdobywał z reprezentacją USA złoty medal olimpijski.
My jednak nie poprzestaniemy na „suchych liczbach”. Na podstawie kilku konkretnych przykładów pokażemy, że Kobe Bryant był nie tylko legendą NBA, ale i kimś znacznie ważniejszym.
Wielkie słowa uznania od legendy NBA, Michaela Jordana
Urodzony w Filadelfii 23 sierpnia 1978 roku, wychowywany we Włoszech (tam grał ojciec Kobe’go, Joe Bryant) trafił do NBA od razu po szkole średniej. Jako zaledwie 17-latek został wybrany w drafcie przez Charlotte Hornets, by po chwili dołączyć (już na zawsze) do ekipy LA Lakers. I właśnie jako najmłodszy wówczas gracz, jaki kiedykolwiek pojawił się na parkietach NBA Kobe w pierwszym swoim sezonie zwyciężył w Konkursie Wsadów podczas NBA All-Star Game. Nie to jednak przykuło uwagę słynnego Michaela Jordana. 34-letni wówczas MJ wiedział doskonale, że już za moment najlepsza koszykarska liga świata będzie miała nową legendę w osobie Kobe’go Bryanta. „Chciał mnie dorwać. Powtarzałem to wszystkim. Ten dzieciak szedł po mnie, a ja nie miałem zamiaru dać się. W tym sensie czułem, że mam coś do obrony. Ta gra to było współzawodnictwo. To było jak spojrzeć w lustro, w sensie, wiesz, czemu miałbym chcieć grać o mniejszą stawkę, z kimś słabszym? Chcę kogoś, kogo szanuję i chcę się z nim zmierzyć” – przyznał koszykarz wszech czasów, a więc Michael Jordan w jednym z wywiadów.
Super duet Kobe Bryant – Shaquille O’Neal, niepokonani Jeziorowcy
Słowa Jordana już wkrótce okazały się prorocze. Kariera Bryanta zyskała rozpędu po tym, jak do Lakersów dołączył trenerski specjalista od wygrywania mistrzostw NBA z Chicago Bulls, czyli Phil Jackson. Relacje na linii Jackson-Bryant z czasem pogorszyły się, jednak na początkowym etapie współpraca układała się wybornie. Oczywiście za trzema mistrzostwami z rzędu (w latach 2000-2002) stał nie tylko trener i nie tylko Kobe. Bryant stworzył kapitalnie uzupełniający się duet z inną wielką – dosłownie i w przenośni – postacią w dziejach NBA, a więc z Shaquillem O’Nealem. Jednak i bez wsparcia Shaqa, Lakers pod wodzą „Czarnej Mamby” jeszcze dwukrotnie sięgali po tytuły mistrzowskie w najlepszej koszykarskiej lidze świata (2008-2009), czym zapisali się w historii NBA.
Legenda „Black Mamby”, jedna ze wspanialszych karier w NBA
Kiedy tak naprawdę narodził się mit „Czarnej Mamby”? Bryant przed sezonem 2003/04 zwrócił się do coacha Todda Hermanna z prośbą o pomoc. Czuł bowiem, że zaczyna wątpić w swoją przewagę nad innymi zawodnikami, w czym nie pomagały mu problemy pozasportowe związane ze sprawą o napaść seksualną. Mniej więcej w kwietniu 2004 roku Kobe Bryant przepoczwarzył się w „Czarną Mambę” – inspiracją był nie tylko wąż o tej nazwie, ale także przydomek Umy Thurman z filmu „Kill Bill”. Efekt? Instynkt zabójcy i niezwykła sportowa jadowitość, którą odczuło wielu rywali w NBA, a którą podsycał trener Jackson, wiedząc, że drużyna Lakers opiera się niemal wyłącznie na Bryancie. W sezonie 2005/06 „Black Mamba” aż 23 razy przekroczył granicę 40 punktów w meczu, zaś w dwóch spotkaniach Kobe dokonał czegoś, co nawet na jego standardy było czymś nieprawdopodobnym. 20 grudnia 2005 roku lider Jeziorowców podczas trzech kwart zdobył 62 punkty, a więc więcej niż cała drużyna Dallas Mavericks razem wzięta, co było pierwszym tego typu wyczynem w dobie 24-sekundowego zegara. 22 stycznia 2006 roku zaś Kobe Bryant na dobre wszedł do annałów NBA, kiedy to w spotkaniu przeciwko Toronto Raptors zdobył aż 81 punktów, co jest drugim wynikiem (po tym, co zrobił Wilt Chamberlain w 1962 roku, gdy rzucił 100 „oczek”) w historii ligi. Co ciekawe, lider i legenda Los Angeles Lakers do samego końca utrzymał wspaniałą formę: podczas swojego ostatniego meczu w NBA przeciwko Utah Jazz 13 kwietnia 2016 roku Kobe Bryant przy swoim nazwisku zapisał aż 60 „oczek”, po czym zakończył karierę.

Sport to nie wszystko
Wielka charyzma, determinacja w dążeniu do celu, etyka pracy – to tylko niektóre przymioty Kobe’go Bryanta. Nieco mniej ludzi wie, że legendarny zawodnik Lakersów mówił płynnie w kilku językach: włoskim, hiszpańskim i… chińskim. Kilku innych (francuskiego, bośniackiego, serbskiego) nauczył się tylko dlatego, że lubił, ale i po to, by podczas gry rozpraszać swoich rywali. Ale nie tylko miłość do sportu, do basketballu wypełniała listę aktywności Kobe’go Bryanta. Brał udział w wielu akcjach charytatywnych, pomagał najbiedniejszym, poprzez stypendia udzielał wsparcia przedstawicielom mniejszości narodowych, na różne sposoby pomagał młodym sportowcom, w tym swojej córce Giannie. – W porządku, czas na moją bratnią duszę. Znaliście go jako twardego zawodnika, jednego z największych. Znaliście go jako „Czarną Mambę” i zdobywcę Oscara [w 2018 roku za krótkometrażowy film animowany pt. „Droga koszykówko” – przyp. red.). Ale dla mnie był po prostu kochanym Kobem, a ja jego księżniczką, jego królową Mambą – w poruszającej mowie podczas uroczystości pożegnalnej w Staples Center powiedziała żona legendy NBA, Vanessa Bryant. Kobe zginął w katastrofie helikoptera, ale pamięć o nim trwa w świadomości kibiców.
Mamba Forever.
